poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Dedykacja

*** A oto i super słodka dedykacja (że aż chce się rzygać) dla mojej friends for ever ;) Wielosi. ***


Nad wejściem do szkoły wisi ogromny transparent "DZIEŃ DLA DZIADKÓW". Świetnie! Moi okropni dziadkowie też przyjdą i pewnie będą zanudzać o swojej młodość. Kogo to obchodzi?! Eh, Melindy Dziadek pracował w google i wymyślił jakieś tam oprogramowania- i to jest coś!
  Wchodząc do mojej sali zaważyłam, że znów ten przystojny blondyn się na mnie patrzy. Gdyby nie Eva nie zauważyłabym ściany. Chłopak wyraźnie się zaśmiał, ale nie przyjęłam tego jako kpiny. Zarzuciłam mocniej torbę na rami i gdy przekraczałam próg klasy usłyszałam:
-Hej! Zaczekaj.-odwracam się. To on! Podbiega do mnie i wciska mi coś w ręce. Spoglądam w dół. Mój notatnik w czerwonej okładce z naklejkami ulubionego zespołu.
-Yyy, dzięki. -mamrocze pod nosem i spoglądam w jego niebieskie oczy.
-Nie ma za co.-odpowiada miło i się uśmiecha pokazując szereg prostych, białych zębów.-Lubisz ten zespół?-kiwam od razu głową. Chłopak łapie się za tył głowy.- Jest spoko. Też w jednym gram i... i jak chcesz to możesz przyjść w piątek na naszą próbę.-biorę głęboki wdech, a zapach jaki czuje wydaje się najcudowniejszym jaki dotąd czułam. Uśmiecham się jeszcze szerzej. Gdy otwieram usta by zgodzić się Eva chwyta mnie za łokieć i wciąga do klasy.
-Jasne!-mówię już zza drzwi. Dobry humor mnie opuszcza gdy widzę z tyłu sali siedzących dziadków. U mnie przyszli tylko od strony mamy bo od taty już nie żyją. Siadam w ławce i udaję, że nie widzę jak mój dziadek macha do mnie. Wzdycham. Co oni powiedzą?! Jak pracowali na polu, czy w piekarni?
-Ej, nie bądź taka!-szturcha mnie Eva. Zatykam uszy słuchawkami i kładę się na ławce. Gdy moi dziadkowie wychodzą by coś powiedzieć Eva znów mnie szturcha. Mam ochotę powiedzieć, aby się odwaliła, ale się powstrzymuję. Wyciągam jedną słuchawkę z uszu by nadzorować co mówią i przerwać im w odpowiednim momencie. Dziadek odchrząka i zaczyna mówić.
-Więc witajcie droga młodzieży.-chwilowa pauza. I nagle jakby przypomina mu się co miał mówić.-Nasi poprzednicy mówili różne, ciekawe rzeczy: O tym jak się poznali, o swojej młodości, ciekawych zajęciach. Ja, my staramy się połączyć to wszystko. Więc, jakiej muzyki słuchacie?-pyta. Prycham.- Moja wnuczka, Jade słucha Empirres, a wy?-rozlega się ciche mruczenie i mówienie zespołów, wokalistów.-No dobrze, a słyszeliście o takim dawnym boysbandzie jak One Direction?-niektóre dziewczyny mówią, że byli super i różne takie głupoty. Nie znam tego i chyba nie chcę znać. Z resztą o czym on mówi?! Irytuję się coraz bardziej.-A czy któraś z was mogła by wymienić jego członków?-jakaś dziewczyna zaczyna.
-Lois, Harry, Zayn, Liam i ...
-I ja. Niall Horan.-prostuję się. Pierwszy raz coś takiego słyszę. Dziadek w boysbandzie! Ha! Uśmiecham się.-Tak, tak. Niestety czas i mnie nie chciał oszczędzić. Więc może skoro zaciekawiłem już nawet moją wnuczkę zacznę opowiadać jak poznałem moją kochaną żonę Ole. Było to lato, a ja siedziałem w parku, gdy przechodziła obok i mnie zauważyła, chciała poprosić o autograf i zdjęcie. Oczywiście spełniłem jej prośbę, ale uznałem, że gdy pozwolę odejść tak pięknej dziewczynie to skończę w piekle.
-To co później przeszliśmy trochę je przypominało, prawda?-mówi babcia.
-Tak. Ale nic nie byłoby gorszego niż twoje odejście...

czwartek, 27 lutego 2014

O Niall'u cz.6

Nareszcie w domu! A tata... no cóż. Rozmawiam z nim minimum. Niech on mi się tylko teraz nie dziwi! Po tym co on zrobił powinienem go gorzej traktować... no, ale cóż. To jednak mój ojciec.
Siedzę w kuchni i zajadam się pysznym kurczakiem roboty mojej mamy. Trzask! To pewnie Fran.
-Cześć!-krzyczę i wychylam się na hol. Chwila ciszy, a potem słychać jak wbiega na górę. Spoglądam na rodzinę pytająco.- Nawet się nie przywita?- mama wzdycha.
-Wiesz... ma małe problemy w szkole.-mówi łagodnie.
-A z jakiego przedmiotu? Mogę jej w czymś tam pomóc.-wpycham kolejne kawałki mięsa do ust. Zaraz pęknę! Trudno! To jest zbyt pyszne żeby zostawić!!!
-Nie chodzi o naukę.-mówi tata. Znów rzucam im pytające spojrzenie. Nie chcę żeby coś wypadło z moich ust. Wciągam głęboko powietrze i... przełykam. Czuję jak ogromny kawał mięcha idzie powoli po moim przełyku. Prostuję się. Biorę kolejny kawałek do buzi.- Ma problemy z rówieśnikami. Mieliśmy nadzieję, że gdy przyjedziesz to z nią pogadasz czy coś. Wiesz jesteście w podobnym wieku.-tsa. Faktycznie. 19 i 15 to przecież jedno i to samo!
-Niall słyszałeś?-pyta mama ostrzej.- Idź z nią porozmawiać!-wzdycham. Wstaję od stołu.-Niall!-krzyczy.-Zostaw ten talerz!-po chwili zaczyna się śmiać. Z trudem odstawiam talerze, wycieram ręce i idę na górę. Pukam do jej drzwi. Cisza. Może nie chce ze mną gadać? No, ale jak teraz zejdę na dół to karzą mi tu wracać. Pukam znów.
-Co?!-słyszę jej głos.
-To ja. Niall. Twój brat, podobno. Chcę pogadać.
-Rodzice ci kazali?-rzuca przez drzwi. Wzdycham.-Wejdź.- otwieram powoli drzwi. Pokój zmienił się o 180 stopni. Ma białe ściany i meble, a na nich zielone wzory. Dywan też jest zielony. Fran siedzi pod oknem przy biurku, plecami do mnie. Siadam na łóżku obok. Jej łóżko jest strasznie twarde. Poprawiam się kilka razy.
-Ej, co jest?-pytam widząc jej wyraz twarzy. Cisza. Znowu...-Fran? Śmieją się z ciebie w szkole?-walę prosto z mostu. Nie odrywa wzroku od książek. Dopiero po dwóch, trzech minutach zaczyna coś mówić.
-Bo ... bo wiesz.-wzdycha.-Tak. Mówią, że jestem brzydka jak kaczka i wymyślają różne porównania. Śmieją się bo kiedyś coś napomknęłam jednej dziewczynie, że nazwisko Horan to wcale nie przypadek. Chciałam tylko, żeby mnie polubił chociaż za to, że mam takiego brata. Zaczęły się śmiać, że mam schizofrenie, że nie wolno mi kupować czasopism i w ogóle.- na początku chciało mi się śmieć, ale po chwili pomyślałem, że skoro ona się tym martwi to na pewno nie jest błahostka.
-Wiesz Fran. Może po prostu je olej?-kręci głową.- Ok.- myślę co by jej powiedzieć.- A nie masz kompletnie żadnych znajomych?-spogląda na mnie spod okularów.
-Nie no jest taka Alexis. Jest fajna, tylko, że nie mamy razem zajęć. No i...-uśmiecha się. W głowie zapala mi się czerwona lampka.
-No i...?
-Jest jeszcze Jake. Lubię go.
-No! Czyli nie jest tak beznadziejnie. Powiem ci w sekrecie, że jak byłem mały, młodszy od ciebie to też przez pewien czas nie miałem znajomych w szkole.
-Czemu?-dopytuje.
-Mówili na mnie glizda...-ona zaczyna się śmiać. Dopiero teraz widzę, że po policzkach leciały jej łzy.- Idziemy do kina?-pytam. Wstajemy i wychodzimy. Tyłek mi całkiem zdrętwiał. Podejrzewam, że tata zjadł mojego kurczaka. A do historii czemu mówili do mnie glizda... wolę jej nie mówić.

piątek, 18 października 2013

O Niall'u cz.5

-Niall szybciej!- krzyczał Harry. Nic nie poradzę, że ten kombinezon tak ciężko się wkłada. Spoglądałem nerwowo na drzwi od garderoby czy nikt nie wchodzi. Jeszcze tylko parę godzin i koniec na dzisiaj. Eh, strasznie się cieszę, że kręcimy ten teledysk. Czuję, że to będzie coś. Na samą myśl o efekcie końcowym wyskoczył mi na twarzy uśmiech...-Niall szybko!- ... który po chwili znikł. Ciągle mnie poganiają, a sami co?! Już miałem wychodzić gdy zadzwonił mój telefon. Podszedłem i spojrzałem na wyświetlacz. SMS od: Fran  Zadzwonię do niej później.
  Po tym jak Fran usłyszała co o niej myślałem długo rozmawialiśmy i wyszło nam to chyba na dobre. Nie, na pewno wyszło nam na dobre. Teraz często z nią sms'uje. Fran jest w porządku. Już chciałem przeczytać tego sms'a, lecz do garderoby nagle wtargnął Zayn i szarpnął mnie za ramię. Telefon wypadł mi z ręki i szlag go trafił. Za zamykającymi się drzwiami widziałem tylko jego szczątki rozrzucone po podłodze. Byłem zły na Zayna, ale w sumie to i tak nic bo to był zastępczy fon. Jakiś tandetny LG. Sam nie wiem czemu wcześniej nim nie gruchnąłem o ziemie. Gdy tylko wyszedłem ze studia nagraniowego poszedłem odebrać swój telefon z napraw( ostatnio wpadł mi do kibla) i włożyłem do niego kartę. Przeczytałem mało treściwego sms moje "siostry", ale na niego nie odpisałem bo nie mam kasy na koncie. Cóż więc chyba pogadam z nią dopiero za 4 godz, po tym jak wyląduje na lotnisku w Dublinie i zajade pod dom. Mam tylko nadzieje że ta wizyta będzie milsza niż ostatnia, ale cóż. Chyba na to nie mogę liczyć. Coś mi mówi, że nie...

PS: Sorrki za DŁUGĄ nieobecność. Teraz obiecuje, że będę starać się częściej pisać. A tak poza tym to jaki pomysł na kontynuacje tego opowiadania, bo chyba sama zapomniałam (ftopa) ;P pomysły wrzucać.  Za pomoc dozgonne dzięki. L.O.V.E U i niech KIERUNEK będzie z wami. :***

niedziela, 4 sierpnia 2013

O Niall'u cz. 4

Francesca miała związane w kitka włosy koloru ciemny blond. Jej twarz niby okrągła, ale w ogóle nie dziecięca. Niebiesko szare duże oczy były schowane pod okularami z dużymi, czarnymi oprawkami. Na szpiczastym nosie były widoczne delikatne piegi, które jakby dodawały koloru bladej skórze. Miała ładne usta. Ubrana była w różowy sweter w paski. Gdy je zobaczyłem od razu pomyślałem o Louisie i przypomniałem sobie, że zaczynam tęsknić za chłopakami. Francesca była smukła i dość wysoka jak na swój wiek. Jej wygląd w ogóle nie wskazywał, że ma 15 lat. 
Dziewczyna stanęła przed nami i miło się uśmiechnęła. Zauważyłem, że ma aparat na zębach. Jakbym miał opisać ją dwoma słowami to powiedziałbym "kujonka", "Oferma". To przykre, ale tak wyglądała. Moja mama podobno widziała się już ze swoją 'nową córką'. Spojrzałem na Grega, a potem w oczy dziewczyny i poczułem jak żołądek robi mi fikołka. Westchnąłem. 
-Cześć jestem Greg, bardzo ciesze się że cię w końcu poznałem.-powiedział zaciskając dłonie na nogawkach od spodni. On też się denerwował, ale był pozytywnie do tego wszystkiego nastawiony. Też postanowiłem przyjąć pozytywny tok myślenia.
-Witaj...-zacząłem.- Jestem Niall.-powiedziałem i wyciągnąłem rękę przed siebie by się przywitać. Lecz ten gest wyszedł dość niezdarnie. Dziewczyna poprawiła okulary, które zjechały jej na nos i uścisnęła moją rękę.
-Tak wiem. Cześć.-powiedziała i zwróciła się do mamy.-Moje rzeczy są w innym pokoju ciociu. Miałam tak mówić, prawda?-moja mama pokiwała tylko głową. 
 Jechaliśmy już do domu, a w aucie panowała dziwna cisza. Skończyły się tematy. Chyba na razie wszystko już przerobione: temat gustów smakowych i obiadu, pokoju (będzie spała w pokoju gościnnym- na szczęście), nowa szkoła. Wziąłem głęboki wdech. 
-Francesca?-powiedziałem spoglądając na dziewczynę.- Francesca to takie długie imię. Jak mamy na ciebie mówić w zdrobnieniu?
-Nie wiem. Mama mówiła na mnie An, ale ... nie bardzo to mi teraz pasuje.
-A może być Fran?-spytał Greg zza kierownicy. 
-Oczywiście. Fran. Nawet w porządku. 

W domu ojca nie było nawet gdy zjedliśmy już wszyscy kolacje. Nie mam zielonego pojęcia gdzie on jest i chyba dobrze, że na razie go nie ma. Niedługo po kolacji mama pokazała Fran jej nowy pokój i wszyscy się rozeszli niby to spać. Usiadłem u siebie w pokoju na łóżku, wyciągnąłem telefon z torby i wybrałem numer jednego z moich przyjaciół- Liama. Trzy sygnały i po chwili usłyszałem jego głos.
-Siema. Co tam?-spytał.
-Nie masz pojęcia co się stało! Kurde, wszystko jest nie tak!
-Co się stało? Coś z twoją mamą czy jak?
-Powiem w skrócie bo dużo by tu gadać. Więc tak: Mój ojciec ma nieślubne dziecko, które ma 15 lat. Mama mu wybaczyła, ale tylko ona. Dziewczyna od dzisiaj mieszka w moim domu.-zrobiłem pauze czekając aż Liam coś powie, ale on milczał.- Wszyscy są zadowoleni, że ona mieszka z nami. Zaczniemy nowe życie bla bla bla. Szkoda, że nikt mnie nie poinformował o tym. Wiesz jaką minę miałem jak mi powiedzieli, że mam siostrzyczkę?!
-Wow. Stary... nie wiem co powiedzieć.
-A ja nie wiem co zrobić. Czy być jak Greg: szczęśliwy i przyjazny dla niej? Wcale się tak nie czuje. Cholera! Mój ojciec to kretyn.
-Ej już. Niall uspokój się. To nie jej wina, że tak się stało. Zdaje mi się że nie masz innego wyboru niż ją zaakceptować.
-Jasne szkoda tylko, że to cholernie trudne. Jestem taki wściekły. Bękart...
-Niall! Nie poznaję cię. Weź postaw się w jej sytuacji. Pomyśl chwilę jak ona się czuje.- nagle za drzwiami coś stuknęło. Nasłuchiwałem chwilę i chyba ktoś podsłuchiwał moją rozmowę. Powiedziałem szeptem:
-Zadzwonię jutro.- i się rozłączyłem. Wstałem i po cichu wyszedłem na korytarz. Nikogo tam nie było. Pewnie mi się tylko zdawało. Odwróciłem się aby wejść do pokoju i zobaczyłem, że na dole schodów ktoś siedzi. To była Fran. Czyli jednak podsłuchiwała! Małpa jedna! Zszedłem do połowy schodów nie skradając się już.
-Ej! Nie wiesz, że się nie pod...- przerwałem. Usłyszałem ciche szlochanie i postanowiłem nie kończyć.- Coś się stało?- ona nie odpowiedziała. Usiadłem dwa schodki za nią i położyłem delikatnie rękę na jej ramieniu, a ona szybko strząsnęła ją.- Co jest?- zacząłem się martwić. Czemu ona ryczy. Bez powodu się nie płacze. Coś musiało się stać. Eh. Liam i Greg mają racje. To wszystko to nie jej wina. Nie powinienem być dla niej wrogiem. W końcu to moja siostra.
-Nie udawaj, że cię to obchodzi!-wyszlochała.- Nie przejmuj się mną. W końcu jestem tu tylko gościem. To twój dom.-zaczęła coraz bardziej płakać.- W ogóle co ja tu robię, co?! W końcu jestem tylko nieślubnym dzieckiem- bękartem. Prawda?- o nie! Słyszała co o niej mówię. I w dodatku wpadła teraz w histerię. Boże zaraz wyjdzie mama i dopiero będzie. Pochyliłem się i przytuliłem Fran mocno.
-Nie chciałem żebyś to słyszała. Przepraszam.
-Słyszała czy nie... to coś zmieni. Myślisz o mnie w ten sposób.
-Nie, już nie. Proszę wybacz. Po prostu czuję się nieswojo w tym wszystkim.
-A mi niby jest dobrze? Umarła moja mama...
-Chcesz o tym pogadać?
-Tak...- rozmawialiśmy tak bardzo długo. Zrozumiałem już prawie wszystko. Muszę ją zaakceptować bo to moja siostra.

sobota, 22 czerwca 2013

O Niall'u cz.3

Eh. Dziś idę się spotkać z moją 'siostrą'. Greg się cieszy, ale ja nie. Nie wiem jak można cieszyć się z czegoś takiego. To będzie okropne! Spotkanie z 15-letnią dziewczyną, która pewnie nie ma pojęcia, że jej bratem jest Niall Horan. Pfff. Ale tu nawet nie chodzi o mnie i o moją karierę. Bo to czy będzie 'directionerką' czy nie... mam to gdzieś. Chodzi o nią samą i o nas- mamę, Grega i mnie. Jaka ona będzie, dobra dla moich rodziców? W końcu ma z nimi teraz zamieszkać. Weźmie mój pokój?! Nie! Ja tam wracam, więc na pewno nie. Niech se zrobi pokój w piwnicy! Albo śpi na kanapie przez 3 lata i niech sama sobie znajdzie mieszkanie. A co jak znowu będzie jakieś zamieszanie za moją sprawą? Tak jak na ślubie mojego brata. Te przeklęte directioner! Nawet taką uroczystość potrafią zniszczyć! Eh... Mam nadzieje, że tak nie będzie. Spojrzałem na mojego brata. Był podekscytowany. Cieszył się, że po nią jedziemy. Może powinienem brać z niego przykład? W końcu to nie jej wina tylko mojego ojca! Nie powinienem się, chyba na razie na nią złość. W końcu jej nie znam. Dobra zobaczymy jak to będzie. Wyjrzałem przez okno i patrzyłem na budynki stojące przy ulicy.
-To tu niedaleko mamo?-spytał Greg.
-Tak. Skręć tam za rogiem i zaparkuj.-powiedziała. Po chwili wszyscy wysiedliśmy z auta. Zacząłem iść za moją rodziną jakieś 5 metrów. Nie wiedziałem już co myśleć. Strasznie się denerwowałem. Weszliśmy do domu dziecka w Dublinie. Weszliśmy do przestronnej sali skąd sztucznie miła recepcjonistka poprowadziła nas przez korytarze do jakiejś sali. Już miałem do niej wejść, a wcześniej dostać wylewu ze stresu gdy ktoś mnie zawołał. Spojrzałem w bok i ujrzałem idącą do mnie ładną, szczupłą, brunetkę. Merry!-pomyślałem od razu. Merry to moja 'old love'.
-Cześć Niall. Co ty tu robisz?-spytała miło. A moje serce zaczęło jeszcze szybciej bić niż wtedy. Porozmawiałem z nią chwile. Merry już odchodziła gdy postanowiłem nie zmarnować tej szansy.
-Hej, Merry!- dziewczyna się odwróciła.- Może umówimy się na kawę? Zmieniłaś numer telefonu?
-Nie. Chętnie się z tobą spotkam.-powiedziała i odeszła, a wraz z nią odszedł spokój. Przeszedłem przez drzwi do pomieszczenia gdzie była mama i Greg. Mama wypełniała jakieś papiery. Gdy skończyła weszliśmy do pomieszczenia, chyba świetlicy. Wszędzie biegały dzieci w każdym wieku. Takie kolorowe, krzyczące, zabawne. Nie ale wśród nich nie ma jej. Spojrzałem na mamę.
-Jak ona się nazywa?-spytałem rozumiejąc, że nawet tego nie wiem.
-Francesca Lachly, ale od dziś Horan.- powiedziała i się uśmiechnęła.- Nie przeszkadza ci, że to nie twoje dziecko?-spytałem prosto z mostu. Mam spojrzała na mnie groźnie.
-Nie ważne co było. Teraz jest moją córką.-powiedziała i znów się uśmiechnęła. Nagle ujrzałem, że ku nam zmierza recepcjonistka, która przed chwilą jeszcze stała obok nas. Rozejrzałem się nerwowo, ale faktycznie sobie poszła. U boku recepcjonistki szła dziewczyna o pół głowę niższa ode mnie...
To jest moja siostra.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

O Niall'u cz.2

-Gdzie tata?-spytałem gdy stanąłem obok nich.
-Na rybach, czy gdzieś tam.-powiedział Greg. Fiu!-pomyślałem. Wchodziłem do pokoju z myślą, że ktoś zginą, ale chyba tak nie jest. Myślę, że wyglądali by inaczej. Usiadłem na kanapie obok nich czekając wyjaśnień.
-Więc?...
-Więc.-zaczęła mama.-Oh, Niall pamiętaj tylko, że cię kocham i nie złość się na nas.-te słowa zwiastowały bez wątpienia coś złego.-Pamiętasz ciotkę Emily?-jak mógłbym nie pamiętać. Najlepsza ciotka we wszechświecie! To nie jest tak do końca nasza rodzina bo w żaden sposób nie jest ona z nami spokrewniona, tylko to jest bardzo, bardzo, bardzo bliska przyjaciółka moich rodziców. Chodziła do klasy razem z moim tatą. W sumie to dość długo jej nie widziałem. Ale co mogło się z nią stać?-Emily zmarła jakiś miesiąc temu na raka krwi...
-O boże!-wyrwało mi się. Poczułem lekki ucisk w klatce piersiowej. Niezwykle szybko dotarła do Mnie informacja o jej śmierci. Spojrzałem na mamę. To chyba nie był koniec złych wieść.
-Mamo, to nie wszystko co chcesz mi powiedzieć, prawda?-rozejrzałem się po pokoju. Wzrokiem przeleciałem po wszystkich beżowych fotelach, po firanach i książkach.
-No nie. Bo kochanie...-westchnęła ciężko a mój brat chwycił ją za rękę. O co tu KRUDE chodzi?!- Twój ojciec i ciotka... Oni kiedyś, przypadkowo, nieumyślnie ...-w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Zrozumiałem co ona chce powiedzieć.- ... współżyli ze sobą. Ale ja Bobbowi już to wybaczyłam! Naprawdę!-powiedziała patrząc na mnie. W głowie miałem pustkę. Spokojnie czekałem co dalej powie.Jak będzie go jeszcze bronić.- Było to 15 lat temu. I... feralnie...-zaczęła się jąkać.
-Mamy siostrę.-powiedział Greg oschle.
-CO?!-wrzasnąłem i wstałem. Jak to?! To przeszło wszelkie moje oczekiwania. Poczułem jak wzrasta mój gniew.- KU*** jak to możliwe?! Ha! To dlatego co jakiś czas wyjeżdżał?! Co za...
-Niall!-krzyknął Greg. Wstał i siłą wypchnął mnie na zewnątrz domu. Jak wychodziliśmy widziałem, że mama zaczyna płakać. Stanęliśmy na trawniku przed domem. Byłem taki wściekły! Uderzyłem ręką w ganek.-Niall uspokój się!
-Jak on mógł?! Zdradzić mamę?! A ona go jeszcze broni?
-Kocha go.-powiedział spokojnie splatając ręce na piersi.
-Jak możesz być taki spokojny? Wiedziałeś?-spytałem podejrzliwie. Jeszcze by tego brakowało by wszyscy widzieli prócz mnie.
-Nie! Też się dzisiaj dowiedziałem. Musisz się uspokoić Niall. Tak nie będziemy rozmawiać.
-A jak inaczej?!-Greg spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy.-Będę wieczorem.-powiedziałem i zacząłem biec wzdłuż ulicy. Nie wiedziałem dokąd zmierzam ani po co. Po prostu chciałem żeby to cholerne uczucie bycia oszukanego mnie opuściła.

niedziela, 9 czerwca 2013

O Niall'u. cz.1

Nareszcie dom. Uwielbiam to uczucie gdy po męczących miesiącach, mojej cudownej pracy wracam do rodzinnego domu. Lecz teraz gdy tylko wysiadłem na lotnisku w Dublinie wszystko mówiło mi, że coś jest nie tak. I ten ostatni telefon mojej mamy też był dziwny:
"-No cześć mamuś. Ja za pół godziny wylatuję. Co na obiad?-spytałem.
-Ciesze się, że przyjeżdżasz...-powiedziała smutno. Od razu nad głową zapaliła mi się czerwona lampka. Coś jest nie tak!"-Na obiad? Może pójdziemy dziś wszyscy do jakiejś restauracji?
-Mamo...
-Chyba, że chcesz...
-Mamo!-powiedziałem głośno, a ona wreszcie przestała gadać.-Co się stało?
-Nic, kochanie. Naprawdę nic.-westchnęła.-Będziemy musieli porozmawiać jak przyjedziesz."
To mi wystarczyło bym był pewien, że jest coś nie tak. Szybkim krokiem skierowałem się ku wyjściu z lotniska. Tak tylko by mnie nikt nie widział. Nie miałam ochoty, ani nastroju na spotkanie z (czasami) namolnymi fankami. Już przechodziłem przez drzwi i wypatrywałem wolnej taksówki gdy w oddali spośród różnych dźwięków wyłapałem krzyk: "Spójrz! To Niall Horan!" To było dla mnie jak strzał z pistoletu podczas biegów. Ruszyłem sprintem do pierwszej lepszej taksówki. Wskoczyłem do niej wypychając za sobą wielką, czerwoną torbę z ubraniami.
-Niech pan jedzie!-krzyknąłem do kierowcy, który prawie z piskiem opon ruszył z miejsca. Przez szybę widziałem jak mała grupka dziewczyn wybiega z lotniska i rozgląda się płochliwie.
-Do kąd jedziemy?-spytał spokojnie kierowca o siwych włosach.
-Do Mullingar, Hrabstwo Westmeath, proszę.-powiedziałem i oparłem głowę o siedzenie. Podczas jazdy rozmawiałem trochę z kierowcą. Nim się obejrzałem byłem już pod domem. Zapłaciłem kierowcy i wysiadłem.
-Przepraszam!-krzyknął starszy mężczyzna za mną. Odruchowo sprawdziłem czy mam wszystko przy sobie. Wolnym krokiem podszedłem do kierowcy macając się po kieszeniach. Nachyliłem się nad otwartym oknem.-Czym mógłbym prosić o autograf dla mojej wnuczki?-spytał wystawiając jakiś papier i długopis. 
-Jasne.
-Ma na imię Elise.- szybko coś napisałem na kartce i wbiegłem do domu. W przedpokoju rzuciłem torbę i poszedłem do salonu gdzie siedział Greg i moja mama. Oboje byli jacyś ... dziwni.